W jednej z naszych porad rajdowych piszemy „Zastanów się dwa razy zanim pojedziesz na rajd. Na zawodach można się zmęczyć, spocić, pobrudzić, poparzyć pokrzywami”. Niestety to nie jedyne co nas może spotkać. Nie znam nikogo, kto wróciłby z zawodów bez choćby małego siniaka. Przy poziomie wysiłku występującym na zawodach, braku snu nie jest ciężko o wypadek. Warto o tym pomyśleć przed startem i ograniczyć niebezpieczeństwo do niezbędnego minimum oraz wiedzieć co zrobić w sytuacji kiedy już doszło do poważnej kontuzji.
Zebraliśmy kilka (w większości mam nadzieję oczywistych) zaleceń i rzeczy, o których należy pamiętać w razie wypadku.
Podstawowe zasady
AR to sport drużynowy. Nie bez przyczyny. Jest tak między innymi ze względów bezpieczeństwa. W razie wypadku, reszta ekipy może pomóc poszkodowanemu. Dlatego najważniejszą zasadą (zapisaną w każdym regulaminie AR) jest zakaz rozdzielania się drużyny. Pamiętaj o tym i przestrzegaj go! Nie dość że rozdzielając się możecie się zgubić na długi czas, to jeszcze w razie kłopotów nie będzie miał kto podać Ci pomocnej dłoni!
W ciągu kilkudziesięciu godzin trwania zawodów, pogoda i temperatura mogą ulec ogromnym zmianom. Niech nie zwiedzie Cię słońce i temperatura +28. W bardzo krótkim czasie to się może zmienić i powinieneś być na to przygotowany. Jeżeli czeka Cię długi przelot weź na wszelki wypadek jeszcze coś do ubrania i zapakuj je najlepiej w torebkę foliową, żeby nie przemokło w plecaku podczas deszczu.
Nagłe załamanie pogody było przyczyną znacznego skrócenia zawodów w Słowenii w 2009 roku. Podczas startu było upalnie, u wielu zawodników nastąpiło przegrzanie. Chłodziliśmy się w strumieniach, polewaliśmy głowy wodą. Mimo tego wielu zawodników doznało udaru słonecznego. Tak było przez pierwszą dobę… w nocy zaczęło się. Potężne ulewy, wiatr i spadek temperatury w górach do kilku stopni. Zrobiło się niebezpiecznie. Ludzie marzli, nie byli przygotowani na takie warunki. Nie mieli ze sobą wystarczającej ilości ciepłych ubrań. Ciągły deszcz powodował dodatkowe wychłodzenie. Ubraliśmy wszystko co mieliśmy ze sobą. Z folii NRC zrobiliśmy sobie dodatkowe kurtki-kangurki wycinając w nich otwory na głowę. Organizatorzy podjęli decyzję o skróceniu zawodów. Na szczęście nie doszło do żadnych poważniejszych uszczerbków na zdrowiu, ale było blisko. |
Przed startem zorientuj się jakie niebezpieczeństwa mogą na Ciebie czyhać w danym miejscu/kraju. Weź między innymi pod uwagę:
– dobowe wahania temperatury
– przewidywaną prognozę pogody
– niebezpieczne rośliny i zwierzęta
– teren – czy występuje niebezpieczeństwo lawin, powodzi (np w wąwozach podczas opadów), niebezpieczne miejsca na wodzie (sztuczne progi, zapory itp.)
Sprawa bezpieczeństwa na wodzie to oddzielny i dosyć obszerny temat. Warto tu jednak wspomnieć o kilku podstawowych zasadach:
– sztuczne przeszkody – progi itp są niebezpieczne i nie powinno się nimi spływać
– kapoki należy nakładać jako ostatnią warstwę (nie jak niestety wymaga wielu organizatorów pod koszulkę z numerem). Kapok w większości sytuacji chroni nas przed utonięciem, jednak bywają sytuacje kiedy trzeba go zdjąć – np jeżeli po wypadnięciu z kajaka wplączemy się w gałęzie.
– zaznacz na mapie niebezpieczne miejsca, w razie potrzeby obejrzyj przeszkody z brzegu przed ich spłynięciem
Podstawowe wyposażenie zapewniające bezpieczeństwo
Oto absolutnie podstawowy sprzęt, który powinieneś mieć zawsze przy sobie czy to na zawodach czy dłuższym treningu, szczególnie poza miastem.
Folia NRC – mała, lekka i niezbędna! Jest obowiązkowym wyposażeniem każdych zawodów, ale może się przydać również w czasie długich treningów w dzikim terenie. W przypadku posiadania folii dwukolorowej – z jednej strony srebrnej, z drugiej złotej – pamiętajmy o jej właściwym użyciu. Okrywamy się srebrną stroną w kierunku ciała jeżeli chcemy się ogrzać. Jeżeli chcemy się schłodzić okrywamy się złotą stroną w kierunku ciała.
Telefon komórkowy – pamiętaj żeby:
– naładować go przed startem
– jeżeli jest zimno, trzymać telefon możliwie blisko ciała
– jeżeli nie jest odporny na warunki atmosferyczne włożyć go do torebki strunowej lub specjalnego pokrowca (np. [url=http://sklep.napieraj.pl/product-pol-226-Wodoszczelna-torebka-na-dokumenty-Ortlieb-rozm-A6-.html]Ortlieb[/url])
– na długich zawodach wyłączaj telefon. Będziesz miał pewność, że w razie potrzeby bateria nie będzie rozładowana.
Pamiętaj o numerach ratunkowych:
– dodaj do kontaktów telefony do organizatora
– Telefon do Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego GOPR 601 100 300 – ten numer warto mieć w komórce na stałe!
– 112 to ogólnoświatowy numer ratunkowy dla sieci komórkowych. Dzwoniąc na niego, łączysz się z Centrum Powiadamiania Ratunkowego – Ci ludzie pomogą Ci zarówno w Polsce jak i za granicą.
– ICE (In Case of Emergency) skrót informujący ratowników do kogo mają zadzwonić w razie wypadku. Nie zawsze kolega może wiedzieć gdzie szukać telefonu do Twoich bliskich i jemu też to może pomóc! Wpisz do książki adresowej swojego telefonu jako kontakt ICE, numer do osoby którą należy zawiadomić w razie wypadku.
Najlepiej z możliwością ustawienia migającego światła – miej ją zawsze przy sobie, nawet jeżeli wydaje Ci się że zawody ukończysz przed zachodem słońca. W razie wypadku może okazać się niezbędna. [url=http://sklep.napieraj.pl/product-pol-59-Petzl-e-lite.html]To w końcu może być tylko 27 gram[/url], które mogą uratować życie. Możesz oświetlić nią mapę, drogę, lub wskazać ratownikom swoje miejsce pobytu.
Gwizdek
Ciężko jest długo krzyczeć, zwłaszcza będąc po wypadku… gwizdek waży kilka gram, a może okazać się niezbędny.
Ilość rzeczy, które mogą okazać się pomocne można pewnie mnożyć w nieskończoność, stąd wybór tych naprawdę niezbędnych. Pozostaje kwestia apteczki. Zazwyczaj jest ona na tyle mała, że i tak w niczym nam nie pomoże, a branie większej liczby rzeczy jest bezcelowe. Bandaże czy chusty mogą z powodzeniem zostać zastąpione przez części ubrania, a środki odkażające nie są elementem ratującym życie… Na zawody na pewno warto jednak wziąć podstawową apteczkę (na pewno tą wymaganą przez organizatora).
Pierwsza pomoc
Tej wiedzy nigdy nie jest za mało. Warto wiedzieć jak można pomóc ludziom z Twojej drużyny. W wielu większych miastach naszego pięknego kraju odbywają się szkolenia dla ratowników przedmedycznych -czyli dla każdego z nas- Basic Life Support (BLS-AED) zgodnie z wytycznymi Europejskiej Rady Resuscytacji ERC i Polskiej Rady Resuscytacji. Pamiętaj, że wiedza zdobyta na kursach jest ulotna i przynajmniej raz na dwa lata powinieneś ją odświeżać.
Drobne wypadki zdarzają się praktycznie na każdych zawodach. Tych poważniejszych jest na szczęście mniej. Ale AR ma już niestety na swoim koncie kilka wypadków śmiertelnych.
Podczas treningu w okolicy swojego domu w Moab (USA), Danelle poślizgnęła się na lodzi i spadła z trzech progów skalnych, każdy wysokości mniej więcej 5 metrów. Ze złamaną w pięciu miejscach miednicą czołgała się przez pięć kolejnych godzin, aby dostać się na miejsce z którego ratownicy mogliby ją dostrzec. Podczas dwóch kolejnych nocy, temperatura spadała poniżej zera, a Danelle ubrana była tylko w lekkie biegowe ubranie. Za wszelką cenę starała się utrzymać ciepło, ruszając górnymi partiami ciała. Do jedzenia miała tylko dwa żele energetyczne, piła stopiony śnieg. Podczas pierwszej nocy spała przytulona do swojego psa Taza.
Następnego dnia po wypadku sąsiedzi powiadomili ratowników, że Ballengee nie wróciła z treningu. Po 24 godzinach poszukiwać, ratownicy znaleźli najpierw samochód Danelle, następnie idąc szlakiem spotkali psa Taza. Po około 8 kilometrach doprowadził ich do miejsca wypadku Danelle.
Po przewiezieniu do szpitala została poddana operacji miednicy. Miała również wylew wewnętrzny, kilka odmrożeń i stłuczeń.
Po rehabilitacji wróciła do czynnego sportu.
Również na naszym podwórku mieliśmy poważny wypadek podczas zawodów na rakietach AST Winter Trophy 2010. Łukasz Warmuz z teamu Navigator RaidLight pod koniec pierwszego etapu skręcił i złamał nogę. Łukasz relacjonuje:
Mieliśmy z Justyną (Frączek): folię NRC, tabletki przeciwbólowe szt. 2, kijki trekingowe 1 parado idealnego zestawu zabrakło telefonu komórkowego. Justyna pobiegła poszukać kogoś na trasie i spotkała Tomka Bergiera który nam użyczył swój telefon. Zadzwoniła na GOPR i przybiegła do mnie mi pomóc. Ja już obwinąłem się folią NRC i na jednej nodze podpierając się najpierw kijkami a potem Justyną zmierzałem w kierunku cywilizacji. Po ok. 40 min przyjechał GOPR i zwiózł mnie na dół a tam już czekała karetka. Po ok godzinie byłem w szpitalu.
Te kilka dodatkowych gramów jakie będziesz musiał ze sobą zabrać w postaci folii NRC, telefonu, gwizdka i latarki na pewno Cię nie spowolni, a z całą pewnością może uratować życie!
Zostaw odpowiedź