[size=x-large]The North Face Single Track – But do wszystkiego, czyli…[/size]

Waga: 386g (rozm. 43)
Cena: 419zł (marzec 2010)


[size=x-small][i]na głównych zdjęciach pokazujemy wersję damską testowaną przez Patrycję Lejk bo… jest ładniejsza (i wersja i Patrycja)[/i][/size]

Cieszę się, że pojawił się ten model. Do tej pory The North Face oferował sporo butów, ale właściwie tylko Rucky Chucky mógł być uważany za uniwersalny. Ultra – przyciężka, raczej dla piechurów, Voza – bardzo delikatna, nadaje się przede wszystkim na krótsze dystanse. Single Track jest butem pomyślanym dla ludzi takich jak większość z nas. Którzy nie są orłami biegów górskich, z asfaltem słabo się rozumieją, jednak słowo trekking kojarzą z powolną wielbłądzią karawaną.

Single Track jest taki jaki powinien być but rajdowy. Dosyć lekki (386g w testowanym rozmiarze 43), miękki, kapciasty. Z przodu szeroki, by nawet spuchnięta stopa się w nim zmieściła.

Test trwał długo – od pierwszych jesiennych dni na podwarszawskich błotach, przez Mistrzostwa Polski w Adventure Racing, aż do zimowych śniegów.
Po założeniu, od początku rzuca się w oczy (może raczej stopy), jego kompromisowa natura. Na asfalcie zachowuje się znacznie gorzej niż but dedykowany na twardą nawierzchnię. Nie ma klasycznego przetoczenia, dającego poczucie że but rwie do przodu. Jest też odczuwalnie cięższy. Daje wrażenia podobne do Salomonów XA Pro 3D. Podobny jest również pod względem bieżnika. Niskie kołki nie przeszkadzają na asfalcie, ale w błocie zdarza się im wpaść w poślizg. Jesienią pod skarpą wiślaną wywinąłem w nich orła prosto w kałużę, tak że cały ociekałem wodą. Ale… to nic szczególnego. Na długich imprezach taki bieżnik jest w sam raz. Niskie sześciokątne kołki po środku i prostokątne przy krawędziach, dają możliwość forsowania mokrego stoku „na jodełkę”.

Jeśli chodzi o amortyzację – mamy tu piankę EVA, wzbogaconą o system X-Dome – wykonane z twardszego materiału elementy, mające na celu zastabilizowanie buta w przypadku niepewnych lądowań, stromych szlaków czy trawersów. Wkładka Snake Plate to element zabezpieczający spód stopy przed akupunkturą kanciastymi kamykami i skałami. To coś czego nie ma np. Voza, a co daje znacznie lepszy komfort w czasie wielogodzinnych wycieczek.

Wykonanie jest na bardzo dobrym poziomie (mimo że testowany model należy do egzemplarzy przedseryjnych, które często mają drobne niedociągnięcia). Bez zarzutu. Żadnych strzępiących się szwów czy rozklejających podeszw. Wszystko trzyma się na miejscu nawet po kilkuset kilometrach. biegania i kilku praniach w pralce. Wkładka wewnętrzna jest mięsista – wykonana z twardej gąbki Ortholite. Na Mistrzostwach Polski w AR, przez większość czasu były przemoczone, ale nie miały tendencji do rozwiązywania się, nie zostały uszkodzone, nie obtarły mnie. Po 200km ubyło nieco bieżnika na pięcie, ale trzeba dobrze się przyjrzeć by to zauważyć.

Wersja szara z granatowymi elementami jest atrakcyjna niczym szkolny fartuszek i juniorki. Po prostu brzydka. Nic nie poradzę. Inov-8 też zrobił kilka takich burych butów (np. roclite 320). To chyba jakaś koszmarna moda. Salomon czy najnowsza Columbia wyglądają przy TNF naprawdę elegancko. Na szczęście istnieje też damska wersja (szaro-błękitna), a dla panów robią także wersję czarno-białą z bordowymi elementami.
Cholewka pokryta jest kilkuwarstwową siateczką. Nie wpuszcza ona piachu czy paprochów. Język został osłonięty fartuchem z lycry, również by zmniejszyć inwazję drobnicy we wnętrzu buta. W środkowej części występuje wiele przeszyć z syntetycznej skóry. Jest z niej wykonany także czubek. Brak w nim wzmocnień chroniących przed kamieniami.

[b]Zamiast amen[/b]
Porządny but na rajdy. W każdej dziedzinie ustępuje modelom wyspecjalizowanym, równocześnie jednak daje radę zarówno na asfalcie jak i szutrze, kamieniach czy skałach. Jest szeroki, dość przyczepny, miękko kapciasty. Może śmiało konkurować z najmocniejszymi rajdowymi graczami na rynku.

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany