W 2014 r. za cel postawiłem sobie start w Ultra Trail du Mont Blanc, było to równoznaczne z najważniejszym startem w sezonie. Od momentu zakwalifikowania się na te zawody, wszystkie moje myśli skierowane były tylko i wyłącznie na ścieżki wokół Mont Blanc. Każdego wieczoru zasypiałem z obrazem jak przecinam linię mety w Chamonix. Każdego dnia wstawałem z myślą o odliczaniu sekund do startu. I także w ciągu każdego dnia było kilka momentów, gdzie analizowałem ten jeden 168-kilometrowy bieg.

W pewnym sensie była to fanaberia. Gdzie się nie ruszyłem, to za mną szły wizje treningu. Wracając z miasta, późną porą pukała do mojej głowy skrucha, czy aby na pewno dobrze zrobiłem, że wypiłem to piwo? Czy aby na pewno odpuszczam trening, bo jestem zmęczony czy to już po prostu lenistwo?  Z drugiej strony świadczyło to o tym, że zależy mi na tych zawodach.

W tym roku miałem kilka wielkich biegów.  Dwa starty w imprezach rangi mistrzowskiej czy też Madeira Ultra Trail. Mówiłem i pisałem o nich głośno. Trenowałem. Może nie tak intensywnie, ale trenowałem. Czegoś jednak brakowało w treningach, przy starcie, czy też w codziennym życiu. Teraz już wiem, że brakowało skupienia się! Zaangażowania codziennego w trening.  Brakowało tej mobilizacji, którą miałem przy trenowaniu do Biegu 7 Dolin czy UTMB. Każdego dnia myślałem o tych biegach, planowałem co będę robił na trasie i jak będą wyglądały poszczególne kilometry. Rozdrabniałem te biegi na czynniki pierwsze. Od noclegów, przez plan treningowy i miej więcej zarys żywieniowy,  po ułożenie sprzętu w malutkim plecaku od inov-8 na czas biegu, a kończąc na takich pierdołach jak odświeżenie play listy i zapamiętanie, która jest po której w MP3.

Resztę biegów robiłem na pół gwizdka, wiedziałem, że są ważne, ale nie byłem skupiony tak mocno. Nie przeżywałem ich tak głęboko. Dlatego też tak łatwo poddałem się kryzysowi na Mistrzostwach Świata. Chodzi mi o to, że jak mocno się zaangażujesz, skupisz się nad wszystkimi aspektami startu, o tyle trudniej będzie Ci odpuścić w momencie kryzysu. Musisz nadać biegowi wyjątkowości dla samego siebie. Ja, swój cały czas poświęciłem na budowaniu w swojej głowie historii UTMB. To dzięki temu nie dałem za wygraną i walczyłem do samego końca.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany