Jednego i drugiego w Kamiannej nie brakowało. Dwunasta edycja legendarnych zawodów kolejny już raz zaproponowała chętnym, w sile ponad 130 zespołów, niebanalną nawigacyjną rozgrywkę w ciekawym kontekście.

Spływające wartko strumienie, tuziny jarów, uskoków, muld, a wszystko we wsysającym błocie –  to tylko niektóre z atrakcji mało znanego Beskidu Grybowskiego. Zaś po strząśnięciu z siebie kilogramów błota na zawodników czekały atrakcje… pszczelarskie! Wszak Kamianna to nieformalna pszczelnicza stolica kraju.

Wariantowa fantazja – dzień pierwszy

Sobotnia rozgrywka to – w standardzie – start masowy i scorelauf z dowolną kolejnością zaliczania punktów. Świeżość w nogach pozwalała części zespołom na siłową propagandę i robienie pierwszych sztajch w truchcie. A tych nie brakuje – deniwelacje względne malutkiego pasma Beskidu Grybowskiego wielkie nie są, ale to pagóry z pazurem – raz po raz wspinamy się na szczyty posiłkując się rękoma i hacząc nieomal nosami o stromo postawioną ściankę. Do tego wielokrotne problemy z przebieżnością – tuziny zwalonych drzew, grząskie jary czy gęsto zarośnięte młodniki – powodują, że większość zespołów spędza w trasie po siedem, czasami osiem, godzin. Bo i dystanse do najlżejszych nie należą – najdłuższa męska kategoria goniła dziś w okolicach maratonu – 44 kilometry. Mixy, weterani i rekreacje w okolicach 30.

fot. Paweł Banaszkiewicz

Fot. Paweł Banaszkiewicz

A i tak ledwie garstce teamów udało się zgarnąć wszystkie swoje punkty. W bardzo mocnej kategorii MM, którą z roku na rok odwiedza coraz więcej topowych krajowych orientalistów, co najmniej sześć zespołów składało słuszne aspiracje do batalii o pierwszy stopień pudła. Ostatecznie zwyciężyło połączenie brutalnej siły i zegarmistrzowskiej nawigacji – duet Więcek- Warmuz urwał rywali już po kilku punktach, by zwyciężyć pierwszego dnia z ponad 20 minutową przewagą. Na drugim miejscu przybiegł duet Paszyński – Marcjanek, a za nimi Nawigatorzy, Orientuś Łódź i bakaliowakraina.pl (z brązowym medalistą Mistrzostw Polski w Longu – Kubą Drągowskim).

fot. Paweł Banaszkiewicz

Fot. Paweł Banaszkiewicz

Niezwykle zacięta rywalizacja toczyła się również w kategorii MIX – duety Justyna Frączek – Rafał Bogacki i Lilianna Eterle – Biedermann – Sławek Dajema obrali po starcie kompletnie odmienne warianty, by na metę wbiec w odległości … dwóch minut, z korzyścią dla tych drugich. Kategorie weterańskie również miały swoje wielkie potyczki, których roztrząsanie toczyło się do późnych godzin wieczornych, przy asyście lokalnych, miodowych napitków.

Fot. Paweł Banaszkiewicz

Fot. Paweł Banaszkiewicz

Klasyk przewraca klasyfikację – dzień drugi

W sobotę po południu zaczęło lać. Deszcz nie puścił do niedzielnego południa, więc leśny dywan drugiego etapu był jeszcze bardziej miękki i grząski, a zawodnicy znacznie bardziej ubłoceni. Drugi etap to klasyk z krótszym dystansem. Czołowe zespoły kategorii lecą w odstępach równych stratom z pierwszego etapu, reszta leci hurtem punkt 7:30. Nawet delikatna wtopa nawigacyjna oznacza, że na plecach może siąść tramwaj złożony z kilku ekip.

Fot. Paweł Banaszkiewicz

Fot. Paweł Banaszkiewicz

Większa strata, ze względu na krótszy dystans i stosunkowo łatwiejszą nawigację, może okazać się trudna do odrobienia. Poranny deszcz tylko mobilizuje do żwawszego napierania. Szczęśliwie po kilku godzinach mgły i deszczowe chmury podnoszą się odsłaniając specyficzny krajobraz okolic Kamiannej – rozległe polany, pasma Beskidu Niskiego w oddali, na zachodzie Sądeckiego i ostatnie tchnienie kolorowej jesieni. Najlepsi kończą po kilku godzinach. W MM bez zmian – duet Więcek – Warmuz zgarnia zwycięstwo, mimo kilku drobnych wtop. Na drugie miejsce wskakują Navigatorzy (Moszkowicz – Łabuziński), który wyprzedzają Bolka i Lolka (Paszyński, Marcjanek) już na długim przelocie do pierwszego PK. Intrygująco jest w mixach – na metę, z dużą przewagą, wpada jako pierwszy zespół Karpackie Wyzwanie mix (Dagmara Kozioł, Wojciech Stolarczyk), którzy tym samym niespodziewanie wygrywają rywalizację! Z czwartego miejsca po sobocie, na pierwsze po dwóch etapach. Weterani też tną się ostro – trzy zespoły (Sobowtóry, AZS AWF Masters, Team 360) dzieli ostatecznie ledwie kwadrans – prawie nic, jak na dziesięć godzin ścigania!

gezno Fot. Paweł Banaszkiewicz

Fot. Paweł Banaszkiewicz

Organizacyjna liga mistrzów

O imprezach organizowanych przez Compass i Wawel Kraków można pisać do znudzenia powtarzalnie, bo to jakość sama w sobie, nie mająca w zasadzie konkurencji. Tak było i tym razem – mapa, arena zmagań, trasy, klimat – pięć na pięć! Nic więc dziwnego, że kolejny rok z rzędu pobity został rekord frekwencyjny – 130 ekip, czyli 260 ludzi. Czekamy na kolejną, trzynastą edycję już za rok.

Fot. Paweł Banaszkiewicz

Wyniki, mapy, relacje na stronie organizatora.

fot. Paweł Banaszkiewicz

Fot. Paweł Banaszkiewicz

 

O Autorze

Od 2002 roku piszemy o rajdach przygodowych - naszym mateczniku. O imprezach, sprzęcie, ludziach z rajdowego świata. Od kilku lat skupiamy się w większym stopniu na biegach ultra, starając się inspirować, informować i wciągać czytelników do tego niezwykłego świata malowanego potem, błotem, podszytego pasją i radością z biegania znacznie dalej niż maraton.

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany