[size=x-large]The North Face Adventure Trophy 2006[/size]

[b]Relacja zespołu Speleo Salomon z trasy masters[/b]


Hurtownia „Fatra” – fajne miejsce na spędzenie weekendu majowego: las, łąka, chałupa na uboczu, cisza, widok na Tatry Wysokie, rodzinka u boku, piwko w bagażniku…
Tylko wyjechać ciężko. Auto wiekowe, zapchane klamotami, a ja jeszcze dopakowałem raki i czekany z hurtowni.
Coraz mniej ostatnio stresu przed zawodami – człowiek się po prostu przyzwyczaja. Ale ostatnio właśnie chyba przegięliśmy. Pośmialiśmy się trochę podczas odprawy technicznej, ale nikt z nas nie został do końca. Skoro mamy mapy, numery startowe, karty startowe… Przedłużająca się prezentacja zmogła nas. Nie znaliśmy szczegółów zadań specjalnych, ani trasy. W związku z tym beztrosko postanowiliśmy, że wygramy te zawody, bo nic nas nie może zaskoczyć.
Na początku niezbyt zaskoczeni podziwialiśmy oba zespoły szwedzkie. Z FJS już się ścigaliśmy we Francji na The Raid, ale Tietoenator… mocno poszli początek. Majonezy jak zwykle z „przyczajki” z tyłu kontrolowali co się dzieje: jabłecznik w „Piątce” i „chodzimy zawsze po przetartym” – tak jak Speleo Salomon, my tylko nie wprowadziliśmy jabłecznika. ”Dupozjazdy” z Kasprowego nieźle wymasowały i przemroziły nasze pośladki, ale dawały chwilową ulgę dla nóg i przyspieszały zejście. Rześko było w górach i tyłek zamarzał na zjazdach ale Salomonowe portki szybko wyschły.

Z ulgą przyjęliśmy skrócenie 2 etapu w Tatrach i razem z Rosjanami ścigaliśmy się do przepaku na rowery.
Rowery we mgle i w nocy to niezła jazda,(zaliczyliśmy tak zachwalany przez Romana zjazd śliskim i stromym stokiem narciarskim do Koninek) trochę bojaźliwie, ale jakoś się przemieszczaliśmy. Dołączyli do nas Majonezy (Salomon Adventure Teaem [i]przyp. red.[/i]i Czesi (Salomon Nutrend). Długi ten etap. Nad ranem słynne podejście na Lubań, wspinaczka w skale i zjazd do bazy na kajaki i rolki.

Dzięki temu, że zawodnicy leniwie przemierzali 2 i 3 etap Szef Roman skrócił znacznie karuzelę po Zalewie Czorsztyńskim, żeby jakoś nadgonić czas.
Po kajakach musieliśmy poleżeć karnie 45 minut, żeby wyrównać stratę jednego z zespołów, który tyleż właśnie musiał czekać na kajaki. W śpiworku ciepło i miło się spało, ale tylko 20 minut. Wzięliśmy rolki i poszliśmy na start, gdzie dowiedzieliśmy się, że jak wyjdziemy to już nie wracamy do bazy. Cholera! Trzeba było być na odprawie, a my nawet mapy do końca nie przejrzeliśmy. Musieliśmy dokonać szybkiego dodatkowego przepaku w bazie, złapaliśmy nieco straty do Majonezów i Czechów, ale mijaliśmy się na rolkach, a więc nie było aż tak bardzo źle. Już po etapie na rolkach szczegółowo obejrzeliśmy mapę i… najbardziej zdziwieni byliśmy przeprawą „niby-pontonem” przez zalew. Podczas etapu w Pieninach tylko utwierdzaliśmy się w tym przekonaniu, że będziemy mocno rzeźbić deskami w lodowatej wodzie.
W Szczawnicy sympatyczny Pomarańcza Team z trasy Amator, skulony pod płachtą przepuszczał, „dumnych” Mastersów. Gratulacje chłopaki, jak na pierwszy raz to super wynik. Jeszcze raz dzięki za wyrozumiałość od Zespołu Speleo Salomon.

Szliśmy większość tego odcinka razem z Majonezami… 2 punkty naprawdę trudne do odnalezienia w gęstwinie leśnej. Ale dla Remika i Piotrka to tak jakbyśmy byli w Nowej Zelandii: gęste krzaki, nawigacja tylko po wysokości i rzeźbie – każdy punkt kontrolny tak samo trudny. Każdy zespół kombinował co zrobić, żeby wygrać. Aż do przeprawy przez Dunajec z moczeniem tyłka w zimnej wodzie o świcie. Potem jeszcze jeden nieco łatwiejszy punkt w lesie. Później dowiedzieliśmy się, że zespoły za nami miały tam ogromne problemy nawigacyjne. Dlatego już w komfortowej sytuacji wsiedliśmy na „niby-pontony”.
Dawno się tak nie baliśmy! Fale nieco z boku, wmordęwind, tyłki i stopy w zimnej wodzie. Po 20 minutach dowieziono nam drewniane wiosła, więc dechy popłynęły sobie z falą. Artur i Piotrek rozgrzewali się wiosłując, za to Aga i Remik trzęśli się zimna ochlapywani wodą i smagani silnym wiatrem. Około 45 minut walczyliśmy, żeby przeprawić się gdziekolwiek na drugi brzeg. Potem już biegiem z „niby-pontonem” do portu. A w porcie kolejne 45 minut rozgrzewaliśmy się w śpiworach albo na słońcu, wylewając herbatę z trzęsących się dłoniach kubków. Lepiej przyswajalny był Isostar.

Ostatni już etap na rowerach do Zakopanego.
Wreszcie mogliśmy założyć nasze okulary przeciwsłoneczne Brenda.
Obawialiśmy się o nasze rowery bo nie mieliśmy czasu żeby doprowadzić je do porządku po wcześniejszym błotnistym etapie na Lubań. Już po paru kilometrach Aga zerwała łańcuch, Arturowi i Piotrkowi ufajdane łańcuchy blokowały się przy mocniejszym naciśnięciu na pedały. W przydrożnej zagrodzie uchachani letnicy użyczyli nam smaru do łożysk i dalej już pojechało w myśl przysłowia „jak nie posmarujesz to nie pojedziesz”. Generalnie sielanka do czasu następnej niespodzianki na trasie: przeprawy przez rwącą i dość głęboką Białkę. Nie czuliśmy się bezpiecznie. Ale taka już tendencja w rajdach: co roku są coraz trudniejsze i coraz bardziej niebezpieczne. Około 30 minut szukaliśmy dogodnego przejścia, bo niżej w korycie rzeki nie było szans na zatrzymanie się z rowerem przy brzegu, w razie gdyby kogoś porwał nurt. W końcu zdecydowaliśmy się przechodzić dwójkami… ale każde zanurzenie koła w wodzie to strata równowagi – rzeka była naprawdę rwąca w tym miejscu.
Potem kilka dziwnych miejsc, łąki, pola, lasy, ach to góry… trochę się leniliśmy na ostatnim odcinku, ale bez większych błędów wjechaliśmy do Zakopanego, a tam czekały na nas Edytka z Zosią (piękne dzięki za Dyplom dla zwycięzców) i Kasia – fotoreporter. Pizza od Klary i herbata od Piotrka – smaczny i miły gest, dzięki!!! „Herbaty nigdy nie odmawiam” – taki zwyczaj z gór…

[b]Zobacz również


[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=157]Relacja zespołu Salomon Adventure z trasy Masters[/url]

[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=152]Relacja zespołu napieraj.pl z trasy AMATOR[/url]

[url=/xoops/modules/xcgal/thumbnails.php?album=44]Galeria zdjęć z TNFAT 2006[/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=513]TNFAT 2006 – dzień czwarty – dalsze rozstrzygnięcia[/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=511]TNFAT 2006 – dzień trzeci – rozstrzygnięcia[/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=510]TNFAT 2006 – pierwsza noc, drugi dzień[/url]

[url=/xoops/modules/news/article.php?storyid=509]TNFAT 2006 – dzień pierwszy[/url]

[url=/xoops/modules/xcgal/thumbnails.php?album=28]Galeria zdjęć z TNFAT 2005[/url]

[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=99]Relacja zespołu napieraj.pl z trasy masters TNFAT 2005[/url]

[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=100]Relacja zespołu Pogoń Siedlce entre.pl z trasy open na TNFAT 2005[/url]

[url=/xoops/modules/mylinks/visit.php?cid=1&lid=90]Oficjalna strona rajdu[/url]
[/b]

O Autorze

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany