[b][size=x-large]VI Bieg Rzeźnika 2009[/size][/b]

[img]/xoops/modules/wfsection/images/rzeznik/rzecnik_4.jpg[/img]

Długie wyścigi kolarskie, kajakowe czy biegowe, zwłaszcza takie jak Bieg Rzeźnika (78 km po najwyższych szczytach Bieszczadów, z dużym przewyższeniem – 3235m), wydają się domeną specjalistów w tych dyscyplinach. Jednak od pewnego czasu zawodnicy multisportów – triathlonu, czy Adventure Racing, zaczynają odgrywać znaczącą rolę w zawodach długodystansowych. Dzieje się tak dlatego, że podnosi się nasz poziom wytrenowania, a także zdobyliśmy już duże doświadczenie w tego typu rywalizacji sportowej. Wydaje się, że im dłuższy wyścig, im trudniejsza trasa tym dla nas łatwiej. Tak się tylko wydaje, każdy ma tak samo trudną trasę i tak samo się męczy. Adventure Racing nauczył nas pokonywać swój ból podczas uprawiania sportu nawet dla przyjemności. Nawet najlepsi sportowcy dyscyplin wytrzymałościowych, jak kolarstwo, biegi narciarskie, wprost przyznają, że umiejętność wygrywania w sporcie profesjonalnym to jest umiejętność przezwyciężania bólu. Poziom sportowców na całym świecie bardzo się wyrównał i o zwycięstwie nierzadko decyduje szczegół. Czasem szczęście, czasem dyspozycja albo samopoczucie na mecie, a często adaptacja organizmu, czyli mocny trening, do napierania w bólu, pozwala wyzwolić w organizmie te resztki energii potrzebnej do zwycięstwa.

W 2008 roku zespół Speleo Salomon, w składzie Artur Kurek i Stefan Stefański, zajął drugie miejsce w Biegu Rzeźnika, przegrywając z trithlonistami od długich dystansów, zespołem Habys JSC Jasło. W 2009 roku, w składzie Piotr Hercog i Artur Kurek, zespół Speleo Salomon Gore-tex zwyciężył w tym biegu udowadniając, że rywalizować należy do samego końca zawodów. Udało nam się wyprzedzić znanych biegaczy, jak zespół Chłopcy z Desantu w składzie Marek Szczepaniuk i Mariusz Szostak.

[size=large][b]Zawody[/b][/size]

12 czerwca na starcie w Komańczy, o świcie – godz. 3.24, stanęło 360 zawodników w 185 zespołach złożonych głównie z biegaczy. Bieg Rzeźnia to już ikona długodystansowych (ultra) biegów w Polsce. Na pewno najtrudniejszy i najbardziej nieprzewidywalny górski bieg w naszym kraju. Bieg Rzeźnika ukończyło 145 zespołów, co jest rekordowym wynikiem i potwierdza wysoki poziom sportowy imprezy.

Trasa Biegu Rzeźnika wiodła czerwonym szlakiem z Komańczy do Ustrzyk Górnych, po drodze zawodnicy mieli możliwość zaopatrzenia się w wodę, zmienić ubranie i buty w punktach kontrolnych na przełęczy Żebrak, w Cisnej, w Smreku i w Berehach Górnych, gdzie umiejscowione były przepaki.

[img]/xoops/modules/wfsection/images/rzeznik/rzecnik_2.jpg[/img]

Na pierwszym z tych punktów aż pięć zespołów biegło razem: HABYS JSC Jasło, SPELEO SALOMON Gore-Tex, Chłopcy z desantu, AZS AWF Gorzów Wielkopolski oraz HOTEL PERŁA POŁUDNIA RYTRO TEAM. Od połowy pierwszego odcinka (z Komańczy do Przełęczy Żebrak) aż do połowy drugiego (z Cisnej do Smreka) na prowadzeniu był zespół Speleo Salomon Gore-tex, utrzymując mocne, swoje tempo. Jednak po wyjściu na prowadzenie Chłopców z Desantu, na grani bez wielkich przewyższeń, nie potrafiliśmy utrzymać ich mocnego tempa. Szczęście nam tego dnia sprzyjało – na jednym ze szczytów trzy czołowe zespoły pomyliły nieco drogę, ale tylko Speleo Salomon Gore-tex i Chłopcy z Desantu w miarę szybko się zorientowali, że nie ma szlaku na ścieżce i zawrócili na właściwe koleiny. Od tego momentu pogoda zaczęła dopisywać: było chłodno, z lekkim wiaterkiem, troszkę słońca. Jakże bardziej komfortowo niż ulewa i zimno, które towarzyszyły nam od startu. Błoto pod butami, w butach i na kolanach nie ułatwiało biegania, a zwłaszcza zbiegania po stromych połoninach. We dwa zespoły oderwaliśmy się znacznie od grupy pościgowej i spokojnie staraliśmy się utrzymać przewagę, mając świadomość, że tak mocny zespół jak AZS AWF Gorzów Wielkopolski – Zbigniew Szwedek i Marek Szopa – za chwilę mogą nas dogonić i bylibyśmy, jak wcześniej od Żebraka, kontynuować zawody w trzy zespoły.

Dobiegnięcie do Smreka po zupełnie płaskim 8 km asfalcie zajęło nam ponad 8 minut dłużej niż ścigantom Chłopcom z Desantu i z taką samą różnicą czasową ruszyliśmy na Połoniny. Na szczycie zobaczyliśmy, ze nasza strata się nie zwiększyła, ale za to zaczynały doganiać nas następne zespoły. To nas zdopingowało do większego wysiłku, zwłaszcza, że było sporo zbiegania, a na zbiegach udawało nam się podganiać nieco czołówkę.

W Berehach Górnych byliśmy już tylko 4 minuty za pierwszym zespołem. Niestety na podejściu na Połonię Caryńską zupełnie opadłem z sił i ledwo udawało mi się wyprzedzać obładowanych dobrem w plecakach turystów. Na szczycie Herci niemal dopadł naszych rywali, ja miałem nadal stratę około 4 minut. A to oznaczało, że mimo kryzysu utrzymujemy dobre tempo.

[img]/xoops/modules/wfsection/images/rzeznik/rzecnik_1.jpg[/img]

Na Połoninie przyspieszyliśmy i przewaga w oczach topniała. Na szczycie Połoniny, tuż przed ostatnim zbiegiem do mety w Ustrzykach Górnych mieliśmy tylko 2 minuty straty. Szaleńczy zbieg w dół pozwolił nam po chwili minąć Chłopców z Desantu. Szkoda ich, bo mieli wielką ochotę i wszelkie predyspozycje, żeby wygrać ten bieg. A my w najgorszym dla nich momencie pojawiliśmy się tuż obok. Cóż taki jest sport – zawody wygrywa się dopiero na mecie.

Pobiliśmy rekord trasy w czasie 9h14minut.

[b]Artur Kurek[/b]
Speleo Salomon
[b][url=www.speleoteam.pl]www.speleoteam.pl[/url][/b]

O Autorze

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany