[size=x-large]Hamulce tarczowe Hayes Stroker Trail[/size]



[i][size=x-small]Zestaw na tylne koło z tarczą 160mm [/size][/i]

Cena: 399 zł (lipiec 2008)
Waga: 386g (z tarczą V6 160mm)

Kolor korpusu: biały lub szary
Budowa korpusu: symetryczna (flip-flop) ze zbiornikiem kompensującym
Materiał korpusu: odlewane aluminium
Kolor dźwigni: szary lub czarny
Materiał dźwigni: kute aluminium 6061
Regulacja dźwigni: indeksowane pokrętło
Klocki hamulcowe: metalowe spiekane (535mm2) – cena: 46,36 zł
Mocowanie klocków: bez użycia narzędzi

Trail to środkowy model serii hamulców Hayes Stroker. Dostępny jest jeszcze lżejszy(ale jak to bywa droższy – 499 zł) model Carbon i troszkę inaczej skonstruowany (brakuje mu między innymi regulacji odległości dźwigni) i nieznacznie tańszy (349 zł) model Ryde.

W stosunku do starszych modeli Hayes zmienił konstrukcję klamek, czyniąc je nie tylko elegantszymi, ale również precyzyjniejszymi w użyciu. Dźwignie są znacznie mniejsze niż w dotychczasowych modelach. Za pomocą pokrętła na dźwigni możemy regulować jej odległość od kierownicy i precyzję hamowania. Klamka jest bardzo sztywna, posiada minimalny luz roboczy, co również pozwala na dużą precyzję hamowania.
Cylinder główny w dźwigni ustawiony jest pod kątem prostym w stosunku do kierownicy, co pozwoliło na zmniejszenie dźwigni oraz podobno wpłynęło na precyzję hamowania. Ciężko stwierdzić czy akurat ten element konstrukcji przyczynił się do precyzji hamowania.

Klocki hamulcowe zamontowane są w taki sposób że do ich wymiany nie są potrzebne żadne narzędzia, co jest całkiem przyjemne i wygodne. Wystarczy chwycić za wystające części klocków i wypchnąć je lekko do środka po czym je wyciągnąć.

[b]Pierwsze 100km[/b]

Początki bardzo przyjemne. Staramy się ze sobą zaprzyjaźnić. Pierwsza jazda odbywa się w przeważającej części po płaskim i szybkim terenie. Jest sucho. Hamulce pracują bez zarzutu. Nic nie obciera, nie słychać praktycznie ich pracy. Po około 60km Trail’e pracują już swoją pełną siłą i można powiedzieć, że się dotarły. Modulacja (ładne słowo) sympatyczna – lekki nacisk na klamkę – zwalniamy spokojnie, mocniejsze dociśnięcie i stajemy w miejscu. Tzn. rower staje w miejscu. My mamy szansę znaleźć się daleko z przodu.

[b]100-250km[/b]

Wychodzę na kolejny trening. Pada, pogoda nie zachęca właściwie do niczego poza oglądaniem telewizji. Ale lecimy. Trochę górek i zjazdów, sporo błota. Hayes pracuje znakomicie. Już się poznaliśmy. Klamki ustawiłem już sobie w wygodnej dla mnie pozycji. Na płaskim tego nie czuć, ale przy zjazdach wolę mieć klamki ustawione bliżej kierownicy. Przy zjeździe w zupełności wystarczy trzymanie hamulca jednym palcem. Hamowanie nie wymaga praktycznie żadnej siły, rzadko kiedy dokładam drugi palec. Wyraźnie wyczuwalny moment w którym klocki dotykają tarczy. Znakomita modulacja, łatwo wyczuć moment w którym hamulec zaczyna dopiero dotykać do tarczy jak i w którym koło zostanie zablokowane.
Deszcz i błoto nie mają wpływu na działanie hamulca tarczowego. To piękne. Szybko człowiek przyzwyczaja się do wygody i zapomina o V-brake’ach.
Nowością są dla mnie dźwięki wydawane przez mój hamulec. Zaczyna się koncert pisków i pojękiwać w czasie hamowania. Skala naprawdę szeroka, jak udało mi się później zauważyć zależna od temperatury otoczenia, samego hamulca a także wilgoci na tarczy czy klockach.

[b]250-500km[/b]

Po kolejnych treningach, przyszła pora na sprawdzenie siebie (i hamulców) na zawodach MTB. Tym razem padło na Mazovię. Nie można tego nazwać górzystym terenem, za to organizatory postarali się o trochę błota. Pomimo tego, że rower waży parę kilo więcej i już dawno nie widać jakiego jest koloru, nie muszę się martwić o możliwość (lub niemożliwość) hamowania. Z nieukrywaną satysfakcją mijam rowerzystów dłubiących patykiem w ubłoconych V-brake’ach. Ja już nie mam tego problemu. Nie będę też musiał po zawodach czyścić linek czy wymieniać pancerzy.

Mój egzemplarz działa bez zarzutu, ale przychodzi do mnie mailem informacja od strapionego użytkownika Hayesów:
[i]„Mam z nim problem Hamulec ma przejechane z 400 km, jest nowy, po przejechaniu maratonu w Ustroniu tylni zaczął się dziwnie zachowywać. Klamka przy naciśnięciu nie odbija, trzeba sobie za każdym razem pomóc lekkim ruchem palca. Podczas jazdy gdy hamuje mocno szarpie tarczą.”[/i]

Za radą dystrybutora hamulec idzie do reklamacji. Prawdopodobnie jest to wina zacinającego się tłoczka.
W serwisie rozebrali klamkę i stwierdzili, że do środka dostało się błoto. Po wyczyszczeniu działa. Podobno te klamki maja za bardzo dopasowane trzpienie. [i]”Zauważyłem, że po dłuższym nieużywaniu klamek po jeździe np. w deszczu przy pierwszym naciśnięciu na klamki jest taki sam objaw nieodbijania. Później już działają bez zarzutu.[/i]

[b]500 – 800km[/b]

Chorwacja – upał i całkiem niezłe górki. Po raz pierwszy mam okazję sprawdzić czy 160mm na moje 65kg i ostre zjazdy to nie za mało. Zwłaszcza że zaczyna się lato. Doprowadziłem kilkukrotnie hamulce do wysokich temperatur, ale nie wpłynęło to negatywnie na siłę hamowania. Zresztą z tego co pamiętam klocki hamulcowe znacznie lepiej zachowują się jak są ciepłe, niż zimne. Oczywiście teoretycznie jest szansa na przyjście temperatury uniemożliwiającej sprawne hamowanie, ale nie udało mi się do tego doprowadzić nawet przy różnicach wysokości wynoszących po kilkaset metrów. Na wszelki wypadek w takich sytuacjach nie szuram klockami przez cały czas po tarczy, a staram się hamować zdecydowanie lub odpuszczać i dawać im chociaż parę sekund na ochłodzenie.

[b]800 – 1000+ km [/b]
Nadal spokój. Nie mogę powiedzieć, że cisza bo hamulce ciągle do mnie gadają. Pamiętam rozmowy z V-brake’ami, ale te po zużyciu części okładzin uciszały się. Tutaj nie widzę żadnej zmiany. Jedynie zmianę wysokości dźwięku, w zależności od warunków pogodowych.
Cały układ jest szczelny, nie widzę żadnych wycieków, którymi straszyli mnie posiadacze poprzednich modeli Hayes’a. Mogę spokojnie powiedzieć, że hamulce pracują zupełnie bezawaryjnie i bezobsługowo. Teraz czekam już tylko na najbliższą [url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=187]Transcarpatię[/url] i liczę na to, że tam również mnie nie zawiodą!

[b]Pamiętajcie tylko żeby na czas transportu, przy zdjętych kołach włożyć wkładki pomiędzy klocki hamulców.[/b] Inaczej jeśli przypadkowo wciśniecie dźwignię, możecie mieć sporo zabawy z rozwarciem zaciśniętych tłoczków (przyda się śrubokręt), a na to naprawdę szkoda czasu. Lepiej sobie pojeździć i pohamować!

Dla lubiących filmy poglądowe i samodzielne naprawy:


[b] Zobacz również:

[url=/xoops/modules/wfsection/article.php?articleid=270] Test hamulca Magura Louise ’07[/url]

[/b]

O Autorze

Ojciec portalu napieraj.pl, zawodnik rajdów przygodowych, biegacz ultra, kajakarz. Startował kilkukrotnie w prestiżowym Marathon des Sables, ma na koncie wynik poniżej trzech godzin w maratonie i udział w wielu zagranicznych rajdach, między innymi w Czechach, Słowenii i Kostaryce.

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany