Tuż przed Lavaredo Ultra Trail, poszukując na liście startowej mocnych Polaków, których poczynania warto śledzić na trasie w Dolomitach, trafiłam na Przemka Sobczyka. Szybki rekonesans na jego profilu na Fb nie sprawiał jednak wrażenia, że Przemek gdzieś się wybiera. Zapytałam go więc czy startuje i wyszła z tego całkiem ciekawa rozmowa. O bieganiu i nartach, o bieganiu z kijami, budowaniu formy – takiej ogólnej.

Przemek, na liście startowej Lavaredo mignęło mi chyba Twoje nazwisko…

Przemek Sobczyk: Miałem wystartować, ale jeszcze nie wróciłem do pełnej sprawności po kontuzji, której nabawiłem się na Mardule.

Kontuzji czyli… złamaniu ręki? Co się stało na Mardule?

Nadgarstek i palec nie wytrzymał, ale już jest ok, tylko nie dam rady trzymać kijów. Wwywaliłem się i hamowałem rękami aby chronić zęby!

Bardzo słusznie zrobiłeś. Podobno implanty są cholernie drogie. No to trzymam kciuki za Twój szybki powrót do pełnej sprawności. Ciekawe, że biegasz z kijkami. Wiem, że jak ktoś umie ich dobrze używać to może sporo zyskać, ale my chyba po prostu nigdy się nie nauczyliśmy jakoś super nimi posługiwać…

Oj, jak ktoś potrafi to daje mu to minimum +20% mocy, a Robert Faron ma chyba +50! To co wyprawia z kijami do biegania to po prostu mistrzostwo! My mamy obudowane ręce, barki i plecy od skiturów i biegówek, więc jak jest technika to i są plusy.

To prawda. Wy zdecydowanie wiecie jak się tego używa. A myślisz, że jak ktoś nie biega na nartach to jest w stanie się tego nauczyć na tyle dobrze, żeby zyskać te aż 20% mocy?

No pewnie, ale oprócz techniki poruszania się z kijami trzeba wzmocnić górne partie mięśni np. ćwiczeniami z gumami.

A jak dużo czasu poświęcasz na ćwiczenia dodatkowe? Myśmy z Krzyśkiem zauważyli jak dużo oddał nam crossfit swego czasu (akurat byliśmy w trakcie kontuzji). Do Transgrancanarii się głównie przygotowywaliśmy crossfitem.

Ja już tylko podtrzymuję to co mam. W lecie ćwiczę 2 razy w tygodniu i biegam z kijami, a w zimie robię każdy trening na fokach i dwa razy w tygodniu mam siłownię.

Dla „zwykłego biegacza”, który chce biegać z kijami to chyba niewyobrażalna dawka treningu dodatkowego. No i właśnie, poza nudnawą siłownią budujesz formę na skiturach, to pomaga.

Skitury nie pomagają w bieganiu, ale cóż…

Przemek Sobczyk podczas Biegu Marduły. czasem trzeba uszkodzić rękę, chroniąc zęby. Fot. Fotografia bez miary Magdalena Bogdan

Przemek Sobczyk podczas Biegu Marduły. Czasem trzeba uszkodzić rękę, chroniąc zęby ;-). Fot. Fotografia bez miary Magdalena Bogdan

Nie pomagają? Jak to? To nie ma się dzięki nim super mocy? Albo jak się zimą przesiadasz na skitury to masz moc jak kobyła, ale odciążyłeś nogi od zwykłego klepania i się tak nie psujesz?

No fakt, w rehabilitacji naprawdę pomagają (nie obciążają stawów jak bieganie). Ale skitury to siła i moc – łatwo się zajechać, a dodatkowo skracają ruch.

To skąd bierze się ich pozytywna fama w kontekście biegania? Może to kwestia wydolności? Bo Ty masz na myśli, że psują technikę? A biegówki?

Biegówki to inna para kaloszy. Jeżeli skitury traktujemy jako zabawę tlenową dwa razy w tygodniu, to super. Większa dawka to już zbyt duże obciążenie. Wszystko zależy od stopnia wytrenowania, bo amator może wszystko ale jak wskoczysz na pewien poziom to nie możesz robić wszystkiego. Zresztą np. popularny rower niestety jest antagonistą biegania.

A biegówki to dwa rożne style – łyżwa i klasyk. I tu też pracują inne mięśnie i występują inne obciążenia – można traktować je jako urozmaicenie treningu, aby głowa odpoczęła od biegania. Ale i tak kilometry trzeba wybiegać.

Poranny trening na Kasprowym. Fot. Piotr Biernawski

Poranny trening na Kasprowym. Fot. Piotr Biernawski

Mówisz już o poziomie bardzo zaawansowanym. Bo amatorom bawiącym się w bieganie nawet na całkiem przyzwoitym poziomie dywersyfikacja treningu raczej pomoże niż zaszkodzi (zważywszy, że tak kochają biegać i stronią od siłowni).

Siłownia jest potrzebna każdemu.

Rozmawiałam kiedyś z Magdą Łączak, która twierdziła, że zimę spędza właśnie na biegówkach. Żeby organizm odpoczął od zwykłego biegania. Nie wiem czy to jej się teraz nie zmieniło, ale już wtedy była bardzo mocną zawodniczką.

Powrót z biegówek do biegania to minimum miesiąc.

Dlaczego?

Bo to inny ruch i organizm się broni. Ja jak przesadzę z nartami bo nie chcę biegać po śniegu na butach i wracam do intensywnych treningów biegowych to cierpię z 2 tygodnie!

No nie żartuj!

Ale mówię o 6 razach na fokach i dwóch treningach biegowych w tygodniu. Jak ktoś uzupełnia trening biegowy – biegówkami tak ze dwa razy na tydzień to jest git.

A jak to jest z tą wydolnością? Są rzeczywiście super moce?

Nie ma… Ja bym był dużo lepszy w bieganiu gdybym nie foczył, a biegał w zimie. Ale ponieważ jestem amatorem to robię to na co mam ochotę.

A skąd to przekonanie? Przecież w sumie nie wiesz jak by było gdybyś tylko trenował bieganie. Może byś się cały czas psuł.

Miałem taki sezon, podczas którego mniej czasu spędzałem na fokach i było o niebo lepiej.

No jeśli masz porównanie i jesteś przekonany to Ci wierzę. Byłam chowana w świadomości, że to działa bardzo na plus dla biegacza. No i jak się popatrzy na różnych master jedi – w Polsce czy za granicą, to w elicie jest jednak sporo fokarzy. Sam się do nich zaliczasz. No i jest przecież Kilian!

Kilian to inna bajka. Czołówka światowa skitourowców to średni biegacze. Oczywiście są wyjątki. Na pewno skiturowcy mają więcej siły i mocne głowy, ale brakuje im szybkości. Na biegach o małym przewyższeniu nie mają szans z biegaczami. Paradoks skitourowców im trudniej – tym łatwiej.

No to wystarczy tylko wybierać odpowiednie zawody. Poza tym – w górach mocna głowa i siła (i brak strachu na zbiegach) wygrywają (póki co z szybkością). No i na pewno plusem jest te 20% mocy, które zyskujecie dzięki umiejętnej pracy kijami! Nie chcesz startować w Lavaredo, bo bez kijów byś nie wykrzesał z siebie maksa? Czy dobrze to zrozumiałam?

Dokładnie tak. Nie biegam na zaliczenie. Staję na starcie aby bić sie z najlepszymi i wygrywać. Jak coś boli to o tym myślisz i w chwili kryzysu możesz zawieść, a tu lekka podpórka i znowu ręka do wymiany. I nawet nie chodzi o kije, bo Lavaredo jest szybkim biegiem i można cisnąć bez nich.

Przemek Sobczyk. Fot. Ultralovers Jacek Deneka

Przemek Sobczyk na Biegu Marduły przed wywrotką. Fot. Ultralovers Jacek Deneka

Całkiem mądre masz podejście. No to dlaczego kije tak bardzo pomagają?

To napęd na 4 koła, pomagają odciążyć nogi. Wyznaczają rytm, pomagają utrzymać równowagę.

A nie płaci się za to ogólnym zachetaniem się? Nie jest tak, że ciągniesz mocniej i „więcej palisz”?

Właśnie nie ale trzeba mieć wytrenowane łapy. Ręce pracują krótko tylko na stromych podejściach, przez jakieś 20% trasy. Potem odpoczywają. A nogi muszą nieść non stop. To też jest trochę oszukiwanie mózgu, podobnie jak z ciągnięciem partnera na holu. Przecież nie ciągniesz go jak kobyła wóz tylko lekko napinasz hol, przez co w kryzysie on wie, że musi iść do przodu.

No właśnie, kije zmieniają dużo na podejściach. A na zbiegach? Nie przeszkadzają? Nie można się o nie zabić?

Po płaskim i w dół kijów sie nie używa.

A, czyli po płaskim i w dół biegniesz z kijkami w rękach po prostu?

Chowam do plecaka.

Myślałam, że może ja jestem pierdoła, że nie umiem zbiegać z kijami. Bo widziałam jak ludzie to robią. Ale chyba jednak ciało lepiej się zachowuje jak nic się na zbiegu nie kombinuje. A jakie podstawowe błędy popełniają ludzie biegając z kijami? Ja mam wrażenie, że czasem nie używają ich do odpychania się tylko do podpierania. Albo właśnie przeszkadzają sobie na zbiegach.

Brak przygotowania fizycznego do używania kijów i złe dobranie długości. To właśnie skutkuje podpieraniem.

To dokąd powinny sięgać kije żeby były dobrze dobrane?

To nie jest takie łatwe… Im stromiej tym krócej. Ale na poważnie ok 0,7 z wzrostu to maksimum.

Przemek, bardzo Ci dziękuję, że powiedziałeś dużo mądrych rzeczy. Trzymam kciuki za to żebyś się szybko doprowadził do ładu.

Przemek Sobczyk chowa kije do plecaka. Fot. Jan Wierzejski Productions

Przemek Sobczyk chowa kije do plecaka. Fot. Jan Wierzejski Productions

O Autorze

Dziennikarz sportowy, przez lata redaktor naczelna magazynbieganie.pl, biegaczka, zawodniczka rajdów przygodowych. Ultramaratonka, która ma na swoim koncie udział w prestiżowych imprezach, m. in. Marathon des Sables, Transalpine Run, CCC, Transgrancanaria czy Marathon 7500. Jedyna Polka, która ukończyła słynną angielską rundę Bob Graham Round. Promotorka biegania ultra w Polsce i współautorka książki "Szczęśliwi biegają ULTRA".

Podobne Posty

6 komentarzy

  1. Piotr Biernawski

    „popularny rower niestety jest antagonistą biegania” – cholera, no nie wiem, osobiscie nie jestem w stanie sie tym zgodzic. jako byly kolarz 🙂 oczywiscie ze zajezdzanie sie na rowerze jest w pewnym sensie antagonizmem biegania, ale sensowny trening na rowerze (interwaly, sila na podjazdach, krotkie wyscigi) przeklada sie bardzo mocno na bieganie – oczywiscie nie na szybkosc, bo szybkosc w bieganiu trzeba robic szybkoscia w bieganiu, ale w przeciwienstwie do fok, rower nie zabija tej szybkosci. a mozna zrobic 100 innych rzeczy, bez zajezdzania sie biegowo z kolei. wiec nie wiem czemu Przemo wyciagnal taki wniosek 😉

    Odpowiedz
    • grześ

      troche inne kąty w biodrach i kolanach, organizm próbuje przestawić się na inna technikę. Mogą tworzyć sie drobne przykurcze.

      Odpowiedz
  2. Zdenek

    „Myślałam, że może ja jestem pierdoła, że nie umiem zbiegać z kijami.” – to jest język dziennikarza sportowego?

    Odpowiedz
  3. Artur

    Pytanie do Przemka jak nagina w czasie biegu to częściej używa kijów w stylu właśnie skitourowym czy raczej w stylu finiszu na biegu narciarskim? czy zależne od terenu?

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany