Idea 666 – Główny Szlak Beskidzki w 100 godzin – piątek i sobota

Maciek wyruszył dziś (w sobotę) o 4 nad ranem z okolic Ropek. Na starcie kolejnego etapu, po kilku godzinach odpoczynku stanął w towarzystwie Kuby z Krynicy. Dzień rozpoczął się upalnie, teraz jednak pada i grzmi, przynajmniej w miejscu, w którym na niego czekamy, czyli w Krościenku nad Dunajcem. Biegnie z nim Krzysiek Dołęgowski.

Teraz (ok. 14) Maciek odpoczywa w schronisku na Przehybie, tu, gdzie jest zawrotka na Biegu 7 Dolin. Zna te miejsca dobrze, ale zwykle pędził przez nie bardzo szybko. Teraz, tempo przez bolące nogi i upał, jest słabsze, ale i tak mocne. Razem z nim odcinek od Rytra do Krościenka nad Dunajcem pokonuje Krzysiek Dołęgowski. Towarzystwo bardzo się Maćkowi przydaje. Wczoraj dołączył do nas Filip z Nowicy i Kuba z Krynicy. Kuba kontynuował bieg z Maćkiem jeszcze dzisiejszego poranka, pożegnali się gdzieś w okolicach góry Runek, nad Krynicą.

Wczoraj odpoczynek wypadłw Bartnem w Beskidzie Niskim, w bacówce PTTK, którą wybudowano w 1977 roku, w miejscu jej poprzedniczki z 1953 roku, która spłonęła. W piwnicy panuje bardzo przyjemny chłód, a gospodarz uraczył Maćka jajecznicą na boczku. Wieczorem zbierało się na burzę, zaczęło grzmieć, co Maciek powitał z radością. To zapowiadało deszcz i ochłodzenie. Grzmiało gdy chłopaki – Maciek i Filip wspinali się na Rotundę. To góra, na której szczycie znajduje się cmentarz wojenny z I WŚ. Pochowano tu 42 Austriaków i 12 Rosjan. Ostatnio Maciek był tutaj w innej scenerii – podczas zimowego rajdu AREC 2013.

Gdy tylko jest taka możliwość Maciek wskakuje do rzeki żeby się schłodzić. My staramy się za każdym razem dojechać jak najbliżej szlaku. Dziś zorganizowaliśmy mu przepak na łasze w rzece w Rytrze. Mógł się schłodzić, napić, zjeść, spotkać z… kibicami, którzy znaleźli nas nad rzeką.

 

Tempo poruszania się jest spokojne bo ciężko cisnąć w takim upale. Gdy tylko przestaje wiać robi się jak w piekarniku. Maciek ma problemy ze snem. W ciągu dnia stara się zatrzymać na godzinę snu, a raczej leżenia w chłodnym pomieszczeniu, bo o śnie najczęściej nie ma mowy. W nocy przerwacał się z boku na bok i klął po cichu. Wszystko go boli, bardzo się przegrzewa i męczy. Dziś nad ranem nie chciał zjeść śniadania. Był wściekły, że nie udało mu się zmrużyć oka. „Chyba umrę z wycieńczenia” – mówił zły. Wyluzował się gdy już zaczął biec. Bardzo dobrze wpływa na niego towarzystwo, dlatego zapraszamy każdego, kto chciałby przebiec z nim chociaż 10 km.

Krzysiek Dołęgowski, gdy zadzwonił z Wielkiego Rogacza, mówił że Maciek jest zmęczony ale żartuje. Czekało ich wówczas jeszcze podejście na Radziejową, które Maciek również zna dobrze z Biegu 7 Dolin. To najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego. Na jego szczycie stoi wieża widokowa, która ma około 20 metrów wysokości.

Trudno określić gdzie wypadnie dzisiejszy nocleg. Maciek porusza się wolniej niż planował. Wszystko jest efektem naprawdę trudnych warunków pogodowych. Okrutny upał nie pozwala po prostu poruszać się szybciej. W ciągu dnia trzeba robić przerwy, nie chce się jeść. Według rozpiski z przewodnika „Główny Szlak Beskidzki” Wydawnictwa Compass, będąc na Przehybie Maciek ma już w nogach 289 km! Wierzymy, że nic już go nie zatrzyma, nawet jeśli czas będzie gorszy niż zaplanował. Pogoda ewidentnie się poprawiła – trochę popadało, zachmurzyło się. Jeśli to się utrzyma, Maćkowi będzie dużo lżej.

 

 

 

Przypominamy, że tracking można śledzić na:
http://orientrack.pl/event/view/idea666gsb2013

O Autorze

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany